Całkiem niedawno środowisko fitnessowe zaczęło podważać argumenty ładowania energii za pośrednictwem węglowodanów przed treningiem. To prawda, że dodatkowo porcja węglowodanów może zwiększyć zasoby energetyczne niezbędne na niektórych polach. Na przykład w trakcie sprintu lub siłowego. Niestety ta technika powstrzymuje ciało przed zasięgnięciem po energię w postaci zmagazynowanego tłuszczu. Zatem jeżeli twoim głównym celem jest utrata wagi, dobrym wyjściem będzie post okołotreningowy.
Co właściwie oznacza ten post?
Każdego dnia twój organizm przechodzi w stan głodu, po czym wychodzi z niego po spożyciu posiłku. Stan sytości będziemy odczuwać najczęściej przez około 4 do 6 godzin po zjedzeniu. W tym czasie organizm uwalnia insulinę, która pomaga obniżyć poziom cukru we krwi. W tym czasie białka i tłuszcze są wchłaniane przez układ trawienny, natomiast cukry w postaci glukozy trafiają do mięśni, aby zasilić je do pracy. W ten sposób organizm produkuje glikogen.
Sześć godzin po posiłku organizm przechodzi w tak zwany przez nas stan na czczo. Organizm zaczyna uwalniać wówczas substancję znaną jako glukagon. Jej zadaniem jest utrzymanie regularnego poziomu cukru we krwi. Kolejnym etapem jest rozłożenie zmagazynowanej w ciele tkanki tłuszczowej na wolne kwasy tłuszczowe, które posłużą organizmowi za paliwo, gdy nie otrzymuje on pożywienia. Kwasy tłuszczowe zostają przekształcone w ciała ketonowe, które staną się źródłem paliwa zamiennym dla glikogenu. Mówiąc prostymi słowami, cały ten proces zamienia nasz tłuszcz na energię, którą wykorzystamy do funkcji życiowych i aktywności fizycznej.
Gdy tylko zaczniemy jeść opisany powyżej proces, zostanie zatrzymany. Insulina zahamuje proces przetwarzania zmagazynowanej wcześniej tkanki tłuszczowej na energię. Organizm zacznie ponownie spalać cukier, który właśnie spożyliśmy, a etap spalania odłożonego tłuszczu zostanie zakończony. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, wszystko ma tutaj ogromne znaczenie ewolucyjne. W momencie, w którym naszym przodkom brakowało dostępu do pożywienia, musieli oni w jakiś sposób przetrwać, a nawet przemieszczać się i mieć siły na polowanie. Dlatego też na drodze adaptacji nasze organizmy dziesiątki tysięcy lat temu zostały wyposażone w naturalny proces przetwarzania tkanki tłuszczowej na energię niezbędną do życia.
Czy powinniśmy ćwiczyć na czczo?
Trening na czczo jest uważany przez wiele osób za potencjalnie jedną z najlepszych metod na spalenie tkanki tłuszczowej. Cała teoria treningu na czczo opiera się na silnych teoriach. Mimo wszystko dla wielu osób, które spędziły większość swojego życia na obciążaniu organizmu stałym dopływem węglowodanów, metoda ta może stanowić ogromny kłopot związany ze zmianą wieloletnich nawyków. Dla osób, które pragną spróbować swoich sił i rozpocząć swoje kolejne ćwiczenia na czczo, zaleca się rozpoczęcie tego typu aktywności od delikatnych aerobowych czynności. Mogą to być spacery jogging, niezbyt intensywne pływanie lub po prostu rekreacyjna jazda na rowerze.
Początkowo treningi wykonywane na czczo mogą wydawać się o wiele trudniejszym wyzwaniem. Po pewnym czasie możemy jednak liczyć na to, że ciało nauczy się wydatkowania mniejszej ilości glikogenu, dzięki czemu przywyknie do aktywności fizycznej wykonywanej z pustym żołądkiem. W ten sposób nauczymy nasz organizm w bardziej efektywny sposób wykorzystywać paliwo zmagazynowane pod postacią naszego własnego tłuszczu.
Ważne jest również, aby pamiętać, że jeśli zamierzasz wykonywać szczególnie intensywny trening, powinieneś wcześniej zjeść węglowodany. W ten sposób zapobiegniesz zbyt niskiemu poziomowi cukru we krwi, który może powodować zawroty głowy i nudności.
Czy powinniśmy zatem starać się nie jeść przed treningami?
Trening na czczo to jeden z wielu sposobów umożliwiających przyspieszone sięganie po zapasy tłuszczu w ciele. Nie jest jednak jedyną metodą, która powinna być traktowana jako ultimatum. Naszym ostatecznym celem powinna być tak zwana elastyczność metaboliczna, która umożliwi nam sięgnąć zarówno po zdrowe cukry przed ćwiczeniami, jak i pozwoli na dłuższy post, który nie doprowadzi nas do niepokojącego stanu zdrowotnego. Musimy przede wszystkim słuchać naszego organizmu i reagować na jego dobre lub kiepskie samopoczucie w danej sytuacji.